Kiedy związku nie da się uratować?

Jedną z częstszych przyczyn poważnych kryzysów w związkach bywa pozornie pozytywna cecha jednego z partnerów, mianowicie łagodność. Pod określeniem „osoby łagodnej” rozumiem kogoś, kto dla dobra relacji nie decyduje się na  wyraźne postawienie granic, odpuszcza wiele, godzi się na niedogodności płynące z zachowań bliskiej osoby. Wybaczanie drobiazgów („bo to drobiazgi i nie warto o nie wojować”) i pozostawianie  sytuacji bez zmian, kojarzy mi się z wielką ciężarówką, która z łatwością pomieści ten drobny kamyczek, jakim jest np. rozrzucanie ubrań w nieładzie. „Łagodnym” szkoda również psuć nastroju kiedy partner w towarzystwie zwraca się o nich z lekceważeniem („to nic takiego, przecież w domu powiedział, że mnie kocha.”), ani wytaczać dział w sprawie informowania o planowanym spóźnieniu. Wielka ciężarówka pomieści wszystko. Czy aby na pewno?

Wieloletnie doświadczenie w pracy z parami pokazuje, że nawet najbardziej wytrzymała osoba ma jednak granice znoszenia tych, pozornie drobnych, nieprzyjemności. Nasze życie składa się z drobiazgów i kiedy uciążliwości jest zbyt wiele, poziom frustracji  grozi wybuchem. Ciężarówka się opróżnia.

volvo

Lawina pretensji o, drobne w końcu, sprawy zasypuje sprawcę  długoletniego nieraz, skrywanego niezadowolenia. Spod takiej góry bardzo trudno się wygrzebać. Nierzadko jest to niemożliwe, zwłaszcza, że kwestie często dotyczą wieloletnich zaszłości. W takim momencie jest już za późno na ratunkową terapię par.

Jak się przed tym bronić? Potrzebne są działania profilaktyczne.