Koniec roku zawsze łączy się z przyjemnymi zdarzeniami: Święta, Sylwester. Co ciekawe, w tym roku wiele artykułów i programów w środkach masowego przekazu ujawniło inny, mniej miły aspekt tych dni. Także ja zostałam poproszona o krótki komentarz dla Teleexpressu na temat: jak przetrwać kłótnie przy wigilijnym stole.
Dotąd był to temat tabu. Nikt nie ośmielał się głośno mówić o negatywnych emocjach, które pojawiają się w święta, a szczególnie w czasie wieczoru wigilijnego. A przecież zdarza się, że podczas uroczystej, rodzinnej kolacji dochodzi do nieprzyjemnych scen. Dlaczego tak się dzieje? Jeśli żyjemy w mentalnym i uczuciowym oddaleniu, zazwyczaj nie przywiązujemy wagi do samopoczucia naszych bliskich. Codzienność składa się z obowiązków wypełnianych na zmianę i komunikatów wymienianych rutynowo. Gdy przychodzi dzień, w którym powinniśmy być dla siebie mili, okazuje się, że z dawnych ciepłych uczuć pozostała tylko pusta forma. Świętujemy realizując wieloletnie rytuały: kupujemy mniej lub bardziej trafione prezenty, przygotowujemy tradycyjne potrawy, ubieramy choinkę, składamy sobie konwencjonalne życzenia. Traktujemy to wszystko jako obowiązek, realizowany częstokroć wyłącznie ze względu na dzieci. Więzi z dalszą rodziną są luźne, a często obciążone nierozwiązanymi konfliktami z przeszłości. Zmuszeni przez tradycje do siedzenia przy jednym stole, nie jesteśmy w stanie pohamować niezadowolenia. Wylewamy żale dotąd trzymane w ukryciu, oskarżenia same pchają się na usta. Nikt nie chce być tym „złym”, więc zamiast przepraszać, zaczynamy bronić się wywlekając krzywdy, które uczynili nam inni. Zawsze łatwiej zobaczyć się w jasnym świetle, jeśli oczerni się kogoś innego.
Ci, którzy proponują uspokojenie, dolewają tylko oliwy do ognia. Kłótnia nabiera na sile, a przecież rodzina spotkała się ze względu na święta, których duchowy wymiar jest znany wszystkim. W końcu rozchodzimy się z ulgą.
Takie są realia wielu polskich rodzin. Nic więc dziwnego, że w efekcie zmian kulturowych rozpada się więcej małżeństw niż 30, 40 lat temu. Często jest już za późno na ratowanie pozytywnych uczuć, które pokryte zostały wieloma warstwami lekceważenia, egoizmu i nieczułości.