Konflikty pomiędzy rodzicami a dorastającymi dziećmi to standard w niemal każdej rodzinie. Budowanie autonomii przez młodego człowieka wiąże się z kontestowaniem prawd i zasad głoszonych przez starsze pokolenie. Z czasem emocje opadają, a sytuacja wraca do normy czyli relacje się porządkują. Niestety, nie jest to norma: wcale nierzadko dorosłe dzieci i starzejący się rodzice nie umieją dojść do porozumienia w ważnych sprawach: stylu życia czy wychowania wnuków. Wszyscy są już dorośli i równie zacięcie bronią swoich poglądów, co uniemożliwia przyjazne kontakty. Wtedy w świadomości rodziców mogą pojawić nie następujące myśli:
- W wychowaniu popełniłam błędy.
- Teraz wiele rzeczy zrobiłbym inaczej, ale tego, co jest teraz nie potrafię zmienić.
- Chciałam dobrze, wszystko robiłam dla syna a on teraz nie chce ze mną się kontaktować.
- Nie widzę wyjścia z tej sytuacji i to mnie zjada.
Poczucie bezsilności jest objawem, że relacja zabrnęła w ślepy zaułek.
Każda relacja jest inna, lecz jeśli pada stwierdzenie : „Wszystko robiłam dla syna, a teraz on wojuje z nami i nic do niego nie dociera”, można sądzić, że rodzic, wprawdzie działał w dobrej wierze, ale dbał o sfery, które z punktu widzenia dziecka nie były wcale najważniejsze. Najczęściej rodzice zajmują się zabezpieczeniem materialnym kosztem uczuć, obecności, wsparcia emocjonalnego. Wtedy dziecko stając się dorosłym człowiekiem pozostaje z przyzwyczajeniem, że rodzice zabezpieczają jego potrzeby materialne, a emocjonalna bliskość i partnerskie relacje między nimi nie istnieją. Aby osiągnąć cel, czyli wsparcie finansowe, chwyta się różnych sposobów. Najczęstsze są wymuszenia i szantaże grożące rodzicom zerwaniem kontaktu z nową rodziną córki lub syna, a co najdotkliwsze, z wnukami.
Nie sposób w jednej chwili zmienić sposobów funkcjonowania rodziny, które powstawały całe lata. Jako rodzice nie możemy także oczekiwać, że nasze dzieci zaczną nas inaczej traktować, jeśli my pozostaniemy w dotychczasowym schemacie postępowania.
- Chcę, żeby nie robił głupot, nie pogrążał się w bagnie.
- Mówiłam mu, tłumaczyłam – on się wciąż przeciwstawia i broni.
- Mówię: nie wojuj z nami, to nas doprowadzi do zagłady, ale nic do niej nie dociera.
Takie stwierdzenia świadczą, że stare podejście, które doprowadziło do problemów, choć w zmodyfikowanej formie, wciąż jest aktywne. Dziecko jest już przecież dorosłym człowiekiem, nie można więc postawić go do kąta, czy zmusić klapsem do pożądanych zachowań.
Co zatem można zrobić? W jaki sposób uzdrowić relacje z dorosłym dzieckiem?
Łatwo oczekiwać, że syn, lub córka zrozumie swoje błędy i poprosi o wybaczenie, ale taka sytuacja może nie nastąpić. Jeśli chcemy osiągnąć trwałą zmianę w relacji, musimy zacząć od siebie. Jest to szczególnie trudne, gdy nasze cele umieszczone były na zewnątrz nas. Takim zewnętrznym celem jest robienie wszystkiego dla dzieci. Tymczasem nasze dziecko jest już dorosłe, nie musimy, a nawet nie powinniśmy wyręczać go w życiowych zadaniach. Nauczyliśmy go tyle, ile daliśmy radę, dalej powinno radzić sobie samo, niczym ptak, który wyfrunął z gniazda.
Rodzice dorosłych dzieci mają przed sobą całkiem nowe wyzwanie. Najwyższy czas na znalezienie swojego własnego sensu, własnego celu w życiu. W ten sposób możemy osiągnąć pewien dystans do oczekiwań dorosłych dzieci, jeśli staną sprzeczności z naszymi osobistymi celami.