Mediacja z definicji jest współpracą pomiędzy równoważnymi stronami. Tymczasem wydaje się, że relacja rodzic-dziecko jest w swej istocie nierównoważna. Przecież nastolatek w sensie prawnym, ekonomicznym i społecznym jest zależny od rodziców. Rodzic dba o zaspokojenie potrzeb młodego człowieka, ma większe doświadczenie życiowe, po prostu jest mądrzejszy, no i ponosi odpowiedzialność za swoje dziecko.
Jednak młody człowiek także ma prawo do własnych sądów i pragnień. Podejmuje własne wybory, które nierzadko nie zgadzają się z tym, czego chcą rodzice. To rodzi konflikty, często bardzo gwałtowne. Eskalacja i sprawdzanie, kto komu może bardziej dokuczyć doprowadzi do „wojny domowej”, a nawet do zerwania kontaktu. W głębi duszy chyba nikt tego nie chce: ani dziecko, ani rodzic. To tylko emocje zagnały ich w ślepą uliczkę.
Jak temu zaradzić? Jeśli wszyscy czują, że stan wrogości im nie pasuje, ale nie wiedzą, co zrobić, mediacja ukierunkowana na rozwiązanie problemu może okazać się wyjściem idealnym. Tu nikt nie ocenia, kto ma rację, nie poucza i nie daje instrukcji. Mediatorzy pomagają wyciszyć emocje i usłyszeć się wzajemnie.
Jedynym warunkiem jest gotowość rozmowy.