Jesteś stara, gruba. Ty nieuku. Jesteś głąbem. Nie dbasz o siebie
Jeśli kobieta nie reaguje na takie słowa natychmiast, lecz się na nie zgadza – tym samym zgadza się na powolne umieranie związku. Stopniowo to, co łączyło partnerów zostanie zniszczone przez brak szacunku. Niestety, moment ostatecznej agonii nie jest cichym westchnieniem, lecz wybuchem wulkanu. Kobieta, stale umniejszana i deprecjonowana, odczuwa narastający deficyt: miłości, uwagi, szacunku. W końcu jej frustracja jest tak duża, że staje się nie do zniesienia. Eksplodują tłumione przez lata żale. Mężczyzna przyzwyczajony do uległości małżonki, a nierzadko także dzieci, nie może zrozumieć, co się właściwie stało. Nie chce też pogodzić się z perspektywą rozwodu. Padają wtedy stwierdzenia:
Jak śmiałaś złożyć ten pozew bez konsultacji ze mną?
Jak będziesz grzeczna, wtedy dostaniesz ode mnie alimenty.
Kobieta chce się tylko uwolnić, tymczasem urażona męska duma pragnie odwetu. Walczy o majątek, o dzieci, o znajomych. Wykorzystuje rodzinę, przyjaciół, specjalistów, instytucje. Cierpią wszyscy lecz w rozwodzie, gdy między rodzicami trwa walka, dzieci cierpią najbardziej. Często właśnie one stają się polem walki między rodzicami.
Powyższy artykuł dotyczy sytuacji, gdy mężczyzna podejmuje działania nie służące związkowi. Takie same działania mogą i podejmują także kobiety. Poniżanie, wyśmiewanie są metodami stosowanymi zarówno przez kobiety jak i mężczyzn. Niestety poszukiwanie winnego, czy winnej zawsze kończy się kłótnią. Dlatego tak ważne są sposoby dobrej komunikacji, bo dzięki nim można odkryć co wyzwoliło negatywne emocje i wypracować wspólne, satysfakcjonujące rozwiązanie jak przeciwdziałać takim sytuacjom.
Czemu wszędzie zakładacie, że winny rozpadu związku jest mężczyzna? Co z kobietami, które poniżają mężów. Doprowadzają ich do ostateczności? Założenie jest jedno, to mężczyzna poniża kobietę….
Opiszę taką sytuację, kiedy to mężczyzna jest wybuchowy (słownie), ale to nie on zaczyna większość kłótni i sporów, On nigdy żony nie uderzył, oni nie czepiał się (do czasu). A Ona poniżała go, stwierdzeniami o wykształceniu, czepiała się i zakładała, że wszystko co zostało zepsute to Jego wina, że na stole jest burdel i to jego rzeczy, ale jak się okazuje jego rzeczy to 4:29 rzeczy żony. Jak to On ma wiedzieć, że samochód, którym ciąge jeździ żona się psuje, z argumentem, każdy inny facet by się tym zainteresował. Jak nie może się rozchorować, choć od przeszło 10 lat, nie był na zwolnieniu. Jak nazywa się go leniuchem, choć po pracy przekopał 1000 metrów działki… I tak wymieniać by można do woli. W pewnym momencie zaszczuty mężczyzna, choć wciąż kocha, zaczyna się odszczkiwać, zaczyna odpoiwadać tymi samymi słowami. I co wtedy to też wina mężczyzny?
Akurat w tym artykule przyglądamy się sytuacji, kiedy kobieta zgadza się na nieprzyjemne dla siebie zachowania lub stwierdzenia męża, co w dalszej perspektywie okazuje się zgubne dla całego związku. Oczywiście są też sytuacje, kiedy mężczyzna zostaje w zemście odcięty od kontaktów z dzieckiem. Sposoby odzyskania utraconej więzi przybierają niekiedy dramatyczną formę, my jednak mamy dobre doświadczenia, kiedy w procesie mediacji wzajemne zranienia i niechęć zostają zastąpione konstruktywnymi rozwiązaniami.
Zachęcam do skorzystania z pomocy mediatora, który pomoże walkę zamienić na proces porozumienia dla dobra Waszej wspólnej córeczki.
Ciekawe stwierdzenie, bardzo stronnicze. A co z mezczyzna?
Moja zona pisala do swojej mamy ze jestem robolem i ze moja pensja wyzsza juz nie bedzie. Pisala ze jest na zawsze ich i I ze jestem bledem w jej zyciu. Nie jestem aniolem, nikt z nas nie jest, ale staralem sie aby nam niczego nie brakowalo. Kocham swoja zone.
Nie zdradzilem je, nie pije, nie pale, nigdy jej nie uderzylem. Nie moge jednak pojac
jak oceniona zostala meska duma. Mezczyzni nie powinni walczyc?
To dlaczego kobiety chca miec dzieci?
Kompletna rodzina to skarb.
Malzonka uciekla z domu zabierajac nasza coreczke, za co tego samego dnia mnie wielokrotnie przepraszala.
Zmienila swiat naszej coreczce, mieszka u tesciow. Ona nie widzi w tym nic zlego ze tesc bedzei uczyl nasza coreczke jazdy na rowerze, czy pisania.
A co ze mna?
Pozniej dostalem pozew o rozwod z mojej winy,Chcesz widziec corke to plac.
Podjalem walke, nierowna, poniewaz wiadomo jakie sa sadowe statystyki, ale sie nie poddam.
Wszytsko jest udokumentowane. Gdy dostawala alimenty wszytsko bylo w porzadku, ale nie dla coreczki i nie dla mnie.
Co ma robic mezczyzna gdy tesciowa pisze swojej corce a jego zonie, po co Ci taki maz?
Mamy nie walczyc? Mamy byc pozbyci swoich praw?
Co zrobic gdy po pozwie rozwodowym zona pisze ze nadal kocha?
Zajmuje sie moja coreczka juz od 5 miesiecy. Zabralem ja do domu.Kocham ja i oddalbym za nia zycie.
Nie jest to najlepsza sytuacja. Wiem o tym doskonale, ale radze sobie. Corcia doskonale sie rozwija. Dziecko potrzebuje obojga rodzicow, ale poddawac sie bez walki?
Jest nas wielu, stowarzyseznia, fora. Statyystyki sadowe nie klamia, a wielu Paniom taki uklad odpowiada.
Mezczyzna placi. Ale on chce wychowywac, chce widziec jak
Doszlo do tego, ze malzonka, kotra o rozwod wniosla, teraz twierdzi ze rozowdu nie chce I ze to j ache sie rozwiesc, ale ona pozwu nie wycofuje.
Moja odpowiedz, nic na sile jezeli chesz rozwodu to go dostaniesz.
Kazdy odpowiada za swoje decyzje. Jezeli kobieta chce byc wolna ma do tego prawo. Malzenstwo to nie wiezienie, ale nie zapominajmy o roli ojcow.
Model opeiki naprzemiennej. Farsa. Wystarczy liberum veto kobiety i juz nic z tego nie ma.
Dlaczego nie chcesz? Bo chce kompletnej rodziny? Not o wycofaj rozwod, dajmy sobie 6 miesiecy czasu, zobaczymy, moze to sie odrodzi.
Nic. Jako odpowiedz dostaje: To nie tak, Ty nic nie rozumiesz, To nie tak mialo byc.
To jest zycie i to jest nasza tragedia. Na starczie mezczyzna dostaje w sadzie po glowie. Ale te czasy z wolna juz mijaja.
Panowie walczcie i nie dajcie sie. Tylko w ten sposob mozecie powiedziec swoim dzieciom ze byliscie i jestescie.
Dzieci kiedys was o to zapytaja.